Brejkkor


Powracam w glorii i chwale!
Kolejna łikendowa impreza za mną:) Działo się nawet więcej niż myślałem. Zabawa była przednia i myślę, że to był najdłuższy 28 godzinny dzień jaki przeżyłem. Poznałem mnóstwo nowych ludzi i trochę bardziej poznałem tych co już znałem z widzenia. Ponadto alkohol wchodził jak woda więc świat wydał się piękniejszy i prostszy. Wszystkie zmartwienia jakie miałem wraz z rozwojem imprezy utopiłem w szybkim bicie, zimnym piwie i w obcowaniu z ludźmi. Imprezę opuściłem o 13 już na morderczym kacu i po małej drzemce pod głośnikiem na karimacie Czrnego (tak, przy breakcorze można smacznie spać). Szkoda tylko, że Monika nie chciała albo nie mogła wraz ze mną przybyć. Może i było tam kilka lasek, dla których można było stracić kilka godzin z życiorysu (szczególnie jedna - pozdrawiam serdecznie;)) ale diabełek, który zwykle siedzi mi na ramieniu i usprawiedliwia moje rozmaite grzeszki, spił się chyba w trupa, a aniołek, jako, że aniołki nie piją tanich piw z Lidla, pozostał trzeźwy i nieugięty. Wmówił mi, że to nie w porządku wobec Moniki, jednakże, z tego co się orientuję, Monika chyba nie ma takich zmartwień. Oczywiście mogę się mylić, ale z ostatniej rozmowy z nią wyciągnąłem taki wniosek, więc...

Jebane sumienie!
Poniżej zamieszczam kilka fotek, które udały mi się najlepiej i link do całego albumu:)

enjoy:)



A tu jest cały album:)

0 Response to Brejkkor

Prześlij komentarz